Kredyty denominowane (walutowe)

W chwili obecnej, oprócz typowych kredytów złotówkowych, wiele banków oferuje także kredyty deminowane w walutach obcych. Mają one w porównaniu ze złotówkowymi istotne zalety i istotne wady. Poniższa strona nie udziela jednoznacznej odpowiedzi, jaki rodzaj kredytu wybrać ale dostarcza - mam nadzieję - informacji, które pozwolą podjąć tę decyzję bardziej świadomie.

Za zachętę do poważniejszego potraktowania tego tematu a zwłaszcza za przykłady różnego typu obliczeń dziękuję Tomaszowi Składowi. Nie jestem tak zdecydowanym jak On zwolennikiem kredytów w euro ale najistotniejsze argumenty postarałem się w poniższym artykule zawrzeć.

Co to jest kredyt denominowany

Kredyt denominowany to kredyt rozliczany w walucie obcej. W tejże walucie umowa kredytowa określa wysokość kredytu, w niej są wyrażane wysokości rat, według jej stóp procentowych ustalane jest oprocentowanie i w niej prowadzone są wszelkie obliczenia związane z kredytem.

Powyższe nie oznacza, że rozliczenia między bankiem a klientem prowadzone są w walucie obcej. Bank wypłaca transze kredytu w złotówkach, także w złotówkach klient spłaca kredyt. W obu wypadkach stosowany jest bieżący kurs danej waluty względem złotówki.

Najczęściej spotykanymi walutami dla kredytów denominowanych są euro, frank szwajcarski albo dolar amerykański, bywają i inne przypadki - np. swego czasu oferowane były kredyty denominowane w jenach japońskich.

Zalety kredytów denominowanych

Główną zaletą kredytów denominowanych (i przyczyną ich popularności) jest fakt, że mają one niższe od złotówkowych oprocentowanie. W chwili, gdy pisałem pierwszą wersję tego artykułu, banki stosowały oprocentowanie kredytów złotówkowych w wysokości niemal 20% rocznie, kredytów w euro około 10% rocznie a kredyt w jenach miał oprocentowanie 5%. Obecnie odsetki są niższe ale mechanizm pozostał ten sam.

Niższe oprocentowanie kredytów walutowych wynika bezpośrednio z niższej wysokości ustalanych przez banki centralne stóp procentowych.

Niższe oprocentowanie to nie tylko niższy koszt kredytu i niższe raty ale też:

  • możliwość wzięcia większego niż w złotówkach kredytu - obliczenia wiarygodności kredytowej określają maksymalną wysokość płaconej przez nas raty, płacąc mniej odsetek jesteśmy w stanie spłacać co miesiąc więcej kapitału - a to daje większą łączną kwotę kredytu przy tym samym okresie spłaty;
  • szansa szybszego spłacenia kredytu - ponieważ mniej wydajemy na odsetki, mamy szansę więcej wydawać na spłatę kapitału.

Bywa jednak, że bank, choć udziela kredytu denominowanego w walucie, obliczenia wiarygodności kredytowej prowadzi jak dla kredytów złotówkowych.

Wreszcie, o ile kredyt denominowany wiąże się z pewnym (opisanym niżej ryzykiem), o tyle mamy też szansę zyskać jeżeli złotówka umocni się w stosunku do danej waluty.

Wady kredytów denominowanych

Wadą kredytu denominowanego jest fakt, że jest rozliczany w innej walucie, niż ta, w której zarabiamy. Wiąże się to z kilkoma (związanymi zresztą ze sobą) sprawami:

  • Jesteśmy podatni na zmiany kursów walut. A te mogą występować, i to raczej na niekorzyść złotówki. Po wprowadzeniu nowej złotówki dolar kosztował złotówkę, 10 lat później osiągnął 4 złote, był też moment gdy cena dolara w ciągu kilku dni wzrosła z 3 do 4 złotych (czyli np. rata kredytu denominowanego w dolarach, wynosząca 900 PLN, niemal z dnia na dzień wzrosła do 1200 PLN) czy późniejszy skok wartości franka. Perspektywy wprowadzenia euro z jednej strony obiecują pewną stabilizację, z drugiej ... moment wprowadzenia euro może się wiązać z gwałtownym skokiem.
  • Obce waluty mają w większości niższą niż złotówka inflację (dzięki temu mogą mieć niższe stopy procentowe). W przypadku kredytu złotówkowego (wobec dość wysokiej inflacji złotówki), relatywna wartość rat i całego kredytu będzie spadać (np. możemy mieć nadal do spłacania ratę 1500 PLN ale za parę lat będzie to nie połowa a jedna trzecia naszych zarobków). W przypadku kredytu walutowego tego relatywnego spadku wartości raczej nie możemy się spodziewać (denominowana w walucie wartość rat i kredytu się nie zmieni ale ich odpowiednik w złotówkach wzrośnie).
  • Różnica między stopami procentowymi nie musi być zawsze tak korzystna jak w chwili brania kredytu.

Branie kredytu w dewizach jest w jakiejś mierze grą na rynku walutowym. Jeśli złotówka się umocni, oszczędzamy. Jeśli da nura, możemy gwałtownie stracić. W przypadku kredytów hipotecznych ostrożność jest o tyle wskazana, że mówimy o spłacaniu kredytu przez wiele lat. Nie ma szans, by przez ten czas nie było jakiegoś kryzysu.

Słów kilka o ewentualnej zmianie wartości złotego

Oczywiście, nie jest tak, że wahania kursów walut mają wpływ jedynie na kredyt walutowy. Fluktuacje wartości złotówki są skorelowane z inflacją, wysokością stóp procentowych, średnimi dochodami i cenami towarów. W razie spadku wartości złotówki można się spodziewać wzrostu stóp procentowych czyli i oprocentowania naszego kredytu - także gdy jest to zwykły kredyt złotowy.

Z drugiej strony, nawet w razie istotnych skoków wartości złotówki, ewentualne zmiany rat kredytu złotowego będą następować stopniowo i będą przynajmniej częściowo skorelowane z zmianami wysokości płaconej nam w złotych pensji.

Warto wreszcie zauważyć, że na dłuższą metę koszty brania kredytów w różnych walutach (podobnie jak zyski z lokowania w nich oszczędności) powinny być - wobec coraz silniejszych międzynarodowych związków gospodarczych - dosyć zbliżone. W ostatnich latach zwłaszcza kurs złotówki do euro jest dość stabilny.

Kończąc: o ile można się spodziewać, że długoterminowe zmiany kursów walut (zwłaszcza euro) zbilansują się z wzrostem naszych dochodów, o tyle biorąc kredyt walutowy musimy być zawsze przygotowani na skokowy wzrost raty kredytu o nawet 20-30% (licząc w złotych). Tego typu skok nie musi od razu oznaczać wielkiej straty (może się okazać, że wcześniej dzięki niższemu oprocentowaniu zaoszczędziliśmy więcej niż przez zmianę kursu tracimy) ale po jego wystąpieniu musimy być w stanie dalej spłacać kredyt. Dlatego dobrze, by między wysokością raty takiego kredytu a naszymi dochodami istniał jakiś margines bezpieczeństwa.

Czy można coś policzyć

Naprawdę wiarygodne symulacje porównujące opłacalność kredytów walutowych i złotówkowych wykonać trudno - mamy liczne niezwiązane bezpośrednio zmienne mogące ulec zmianie (oprocentowanie kredytu w złotych, oprocentowanie kredytu w danej walucie, kurs waluty, bezwzględna wartość złotówki), przy czym trzeba rozpatrywać ich comiesięczne zmiany na przestrzeni wielu lat. Niemniej jednak, pewne oszacowania można poczynić.

Poniższy przykładowy rachunek jest wykonany dla oprocentowania z poziomu sprzed kilku lat, obecnie kredyt jest tańszy ale sam schemat rachunku pozostaje zbliżony.

Przyjmijmy, że kredyt w złotówkach jest oprocentowany 20% rocznie a kredyt w euro 10% rocznie. Przyjmijmy też, że oprocentowanie nie będzie się istotnie zmieniać (jest to wysoce prawdopodobnie założenie fałszywe ale jakieś założenia trzeba poczynić). Załóżmy, że w chwili brania kredytu euro kosztuje 4 PLN i że potrzebujemy wziąć kredyt w wysokości 100.000 PLN. Przyjmijmy też że możemy w ciągu roku spłacić około 20.000 PLN.

Jeżeli weźmiemy ten kredyt w złotych, zapłacimy w ciągu pierwszego roku 20.000 PLN samych odsetek (uwzględnianie różnicy między płaceniem ich w styczniu a grudniu zaniedbajmy także) - na spłatę kapitału nic nam już nie zostało. Przy kredycie na 25.000 euro zapłacimy odsetek 2.500 euro. Czyli - gdyby kurs euro nie wzrósł - 10.000 PLN. Różnicę - drugie 10.000 PLN moglibyśmy przeznaczyć na spłatę kapitału. Zamiast być winnym 100.000 PLN jesteśmy winni tylko 90.000 PLN (co przełoży się też w przyszłości na trochę niższe odsetki). Cudownie!

No, ale niech kurs euro rośnie. Na przykład, niech skoczy nagle do 5 PLN (fakt że skakanie odbyłoby się raczej stopniowo zaniedbujemy robiąc kolejne grube uproszczenie). Wówczas 2.500 euro odsetek byłoby równe 12.500 PLN. Dalej zostaje nam wolne 7.500 PLN (czyli po nowym kursie 1.500 euro) na spłacanie kapitału czyli wartość kredytu zmaleje do 23.500 euro. Ta ostatnia kwota po nowym kursie jest warta 117.500 PLN. Oops! To już lepiej było przy kredycie w PLN spłacać same odsetki.

Formułując powyższe rachunki w proste równanie możemy wyliczyć, iż (przy wszystkich powyższych fałszywych założeniach) na kredycie w euro zyskamy, jeśli kurs euro nie przekroczy 4.35 PLN. Czy wzrost kursu o 8% to dużo czy mało? Kwestia oceny. Ostatnio kurs euro nie rósł w ogóle.

Powyższy rachunek zamieszczam jedynie dla zachęty - liczba fałszywych założeń, które przyjęliśmy jest naprawdę duża. Bardziej realnie można się bawić przy pomocy arkusza kalkulacyjnego, próbując różne historie zmian oprocentowania obydwu walut i różne zmiany kursu. Przy bardziej rzeczywistych symulacjach (np. wzrost kursu euro trwający jakiś czas a nie skokowy od razu), wyniki powinny być dla euro trochę korzystniejsze.

Przewalutowanie kredytu

Jako pewnego typu zabezpieczenie przed zmianami wzajemnych kursów walut, banki dają często możliwość przewalutowania kredytu. Operacja ta polega na przeliczeniu dotychczas niespłaconej kwoty kredytu na złotówki (albo walutę obcą inną niż dotychczas) i prowadzenie dalszych rozliczeń w tej właśnie walucie. Innymi słowy, spodziewając się np. gwałtownego wzrostu ceny euro a mając kredyt w tej właśnie walucie moglibyśmy przewalutować go na złotówki i dalej spłacać w złotych.

Niestety, z przewalutowaniem wiążą się istotne problemy:

  • wiele banków pobiera za tę operację prowizję - nieraz słoną (np. 1-2% wartości kredytu);
  • operacji tej nie da się wykonać z dnia na dzień - najlepszym czego możemy się spodziewać jest załatwienie tej sprawy w miesiąc-dwa a może być i gorzej (jeśli np. bank zmienia zasady rozliczania kredytu dopiero po zmianie wpisu o obciążeniu hipoteki w księdze wieczystej);
  • jeżeli dokonując przewalutowania spłacamy kredyt jako hipoteczny (tj. mieszkanie zostało już oddane i mamy w księdze wieczystej wpisy o naszej własności i o obciążeniu hipoteki), treść wpisu o obciążeniu hipoteki trzeba zmienić (inny opis wysokości kredytu) - ponosząc odpowiednie koszty i tracąc czas na te formalności;
  • jeżeli kredyt jest ubezpieczony (jeszcze nie ma hipoteki), też może zajść potrzeba aktualizacji umowy ubezpieczeniowej i poniesienia różnego typu opłat.

Dlatego też, o ile możliwość przewalutowania jest ważna i stanowi dla biorącego kredyt denominowany pewną gwarancję bezpieczeństwa, o tyle trudno się spodziewać by kredytobiorca mógł reagować na zmiany kursów i stóp procentowych choćby porównywalnie szybko do osób i instytucji obracających własnymi pieniędzmi.

O co spytać bank

Biorąc kredyt walutowy, trzeba dokładnie ustalić w banku:

  • czy i na jakich zasadach będzie można w razie potrzeby przewalutować kredyt (jakie poniesiemy opłaty, ile czasu będzie to trwało, po jakim kursie zostanie zrealizowane przeliczenie, ile razy w ciągu spłaty kredytu można wykonać przewalutowanie);
  • na podstawie jakich kursów walut będzie się odbywało rozliczanie naszych wpłat (oczywiście kurs średni jest korzystniejszy od kursu kupna, kurs NBP zwykle jest bezpieczniejszy niż kurs banku) - w szczególności, jeśli bank będzie wypłacał nam transze po kursie sprzedaży a księgował wpłaty po kursie kupna, trzeba to potraktować jako istotną dodatkową prowizję.

Do tego dochodzą oczywiście sprawy nie związane z specyfiką kredytu walutowego, o których piszę więcej na ogólnej stronie o kredytach.

Podsumowanie

Jednocznacznego werdyktu, jaki kredyt brać, tutaj nie umieszczę. Zarówno branie kredytu denominowanego, jak złotówkowego ma swoje zalety i wady.

Kredyty denominowane są w tej chwili niżej oprocentowane i przez to mniej kosztują. O ile oprocentowanie może się zmienić i mogą nastąpić niekorzystne zmiany kursów walut, o tyle na pewno łatwiej uzyskać zdolność kredytową przy kredycie denominowanym niż złotówkowym i na pewno niższe będą pierwsze, ważne raty. Kredyty złotowe dają nam z kolei pewne poczucie bezpieczeństwa, związane z faktem iż kredyt spłacamy w tej samej walucie, w której zarabiamy - i ewentualne zmiany statusu złotówki w podobny sposób co na kredyt wpłyną też na nasze zarobki. Ostateczna decyzja o wyborze rodzaju kredytu będzie zależeć od tego, na ile nie obawiamy się istotnego spadku wartości złotówki w stosunku do danej waluty a nawet ... na ile wierzymy w szybkie wstąpienie Polski do strefy euro.

W każdym razie, biorąc kredyt denominowany, trzeba pozostawić sobie pewną rezerwę finansową na wypadek wzrostu kursu danej waluty oraz zapewnić sobie możliwość jego przewalutowania na jak najkorzystniejszych warunkach - a wziąwszy go, trzeba interesować się tendencjami na rynku finansowym. Z różnych możliwości kredytów walutowych, wzięcie kredytu w euro wydaje się istotnie bezpieczniejsze niż branie kredytu w dolarach czy frankach (nie mówiąc już o jenach).

komentarze obsługiwane przez Disqus

Prześlij uwagi

Jeśli któryś z tych artykułów okazał się pomocny - odwdzięcz się. dzieląc się własnymi doświadczeniami, proponując uzupełnienia, czy sygnalizując błędy. Kontakt