Po co klient ogląda serwis WWW - czyli ostrzeżenie przed nadmiarem grafiki

Więcej na ten temat można znaleźć w książce Greenspuna, tu pozwalam sobie zanotować tylko kilka kluczowych uwag.

O sukcesie serwisu WWW nie decyduje bajerancka grafika!
Liczy się treść, grafika jest tylko dodatkiem!

Proponuję sekundę refleksji: co decyduje o tym, że po zajrzeniu na jakąś stronę zapamiętujemy jej adres i chcemy zajrzeć jeszcze raz? Wyjątkowo bajeranckie przyciski i image-mapy? Czy zdarza Ci się myśleć: na stronie www.bzdury.pl widziałem piękne przyciski, zajrzę tam jeszcze raz dla poprawy samopoczucia. Nigdy! No, może z wyjątkiem przypadku grafika podglądającego dzieła kolegów - co jest sytuacją raczej rzadką. Jedyną przyczyną, dla której zapamiętuję jakiś adres i pod niego wracam oraz rekomenduję go znajomym, jest interesująca treść! Dobrze, jeśli jest w miarę estetycznie ubrana - ale nie jest to krytyczne.

Co gorsza, często grafika odstrasza użytkowników. Szukam konkretnej informacji a tu ładuje mi się przez minutę jakiś Flash czy inny aplet. Bynajmniej nie czekam na niego - po prostu naciskam Back i szukam gdzie indziej. To samo robię, gdy na każdej stronie ładują się cztery image-mapy, pięć animacji i jakieś cuda zrobione w JavaScript-cie (najczęściej zresztą niekompatybilne z moją przeglądarką). Po czymś takim widać, że autor (a czasem zamawiający serwis klient) chciał zaszpanować - ale w ogóle nie zastanowił się nad użytecznością serwisu.

Dodając bajery można też zepsuć istniejący serwis. Na przykład www.pkobp.pl (serwis banku PKO BP) uważałem swego czasu za jeden z najlepszych serwisów bankowych w Polsce. Bodajże na początku tego roku został udoskonalony. Pojawiła się wersja flash (nigdy do niej nie zaglądałem i nie mam zamiaru). Wersja w zwykłym HTML-u została obrobiona jakimś JavaScriptem, co sprawiło, że w moim Netscape 4.7x znaczna część odsyłaczy nie działa i do wielu informacji nie mam dostępu! Natomiast zawartość tematyczna niemal się nie zmieniła, jak opis kredytu mieszkaniowego zawierał tylko niespełna połowę spośród informacji, które dostaje się "na papierze" w oddziale, tak zostało. Skutek? Oglądając ostatnio oferty kont osobistych przeglądanie propozycji PKO BP sobie po prostu odpuściłem.

Wspomniany Phil Greenspun zdecydowanie rekomenduje procedurę budowy serwisów WWW, w której zaczynamy od obmyślenia tematu i struktury serwisu, następnie budujemy go w formie czysto tekstowej - bez jakichkolwiek grafik i bajerów - a dopiero na koniec, jeśli mamy czas i ochotę, dodajemy jakąś - elegancką ale skromną - oprawę graficzną, zastanawiając się przy tym, czy czegoś istotnego nie psujemy. W ten sposób skupiamy uwagę na tym co ważne. Można te zalecenia traktować mniej lub bardziej rygorystycznie ale na pewno sytuacja, w której oprawa graficzna powstaje przed koncepcją zawartości i struktury serwisu, jest po prostu chora i owocuje powstaniem potworków, które są odwiedzane przez klienta co najwyżej raz.

I jeszcze jedna uwaga: żadna altavista nie indeksuje obrazków. Nawet dla hasła bajerancka grafika znaleziona zostanie raczej strona, która opisuje żywym tekstem sposoby szykowania takowej, niż strona która zawiera jakieś długo wypracowywane efekty.

Pozwolę sobie jeszcze dodać, że - po zastanowieniu - uważam aktualny interfejs mojego serwisu za przeładowany. Przyciski z lewej są zbyt duże i niepotrzebnie zajmują miejsce. Nie zmieniam ich, bo po prostu szkoda mi czasu - który pożyteczniej mogę spędzić dodając nową treść.

komentarze obsługiwane przez Disqus